Nieznane miejsca Grecji, które musisz odwiedzić jesienią

Gdy jesień w Polsce ucieka, jak zgrabione liście wywożone na pace półciężarówki, w Grecji dopiero się rozkręca.

Jak na kobietę przystało przychodzi spóźniona i tylko na chwilę. Ponętnie rozbiera się z płaszcza liści, jak koturny zrzuca owoce z nóg, na których spędziły zbyt dużo czasu.

I choć w Atenach jesień jest bardzo łatwo przegapić (bo czym są pojedyncze drzewa usadzone wzdłuż deptaków w porównaniu z  połaciami lasów?!) to są miejsca, w których olśniewa swoją urodą. I wtedy, po raz pierwszy w roku chcę stęsknione za wyspiarskim ciepłem ciało wysłać w głąb lądu.

Gdzie dokładnie? Poznajcie 5 miejsc w Grecji, w których króluje jesień!

Trasa kolejki Odontotos

odontotos

[Fot. Haris Diamantopoulos]

????????????????????????????????????

[Fot. Haris Diamantopoulos]

Na północy Peloponezu, między Diakopto, a odpoczywającą przed najazdem narciarzy Kalavritą, niesie się blaszany stukot. Rodzygotane wagoniki kolejki jadą wzdłuż strumienia, na którym unoszą się pożółkłe i brązowawe liście. Przyklejone do szyby dzieciaki pokazują palcami niewielkie jak schodki wodospady. Wiatr ze zdwojoną siłą przeciska się przez wyżłobione w skale tunele. Tak wygląda jesień na trasie kolejki Odontotos. Więcej o tym magicznym miejscu możecie przeczytać w TYM wpisie.

Meteora

Meteora_ George Papapostolou

[Fot. George Papapostolou]

Centralna Grecja. Mistyczna mgła przemyka między surowymi skałami z dramatycznie zawieszonymi nad krawędzią XIV-wiecznymi klasztorami. Wyrosły z ziemi jak grzyby po deszczu. Ceglaste dachówki są tylko jednym z odcieni – wtapiają się w płomienne pomarańcze, odcinają na głębokiej sosnowo-jodłowej zieleni…Choć Meteora jest jednym
z najbardziej rozpoznawalnych miejsc Grecji, to jesienią nic nie jest tam takie samo.

Pilion

Milies pilio httpwww.panoramio.com

[źródło: www.panoramio.com]

pelion-01 greeka com

[źródło: www.greeka.com]

Po wymówieniu słowa „Pilon” przed oczami zawsze mam kolorowe stoki gór spływające do pustych plaż, brązowe paprocie sięgające do pasa i rozciągnięte pułapki-pajęczyny. Tsagarada ze swoim tysiącletnim platanem, Portaria z drzwiami i oknami upstrzonymi malunkami, Milies ze stacją kolejową rzuconą pośrodku lasu – nazwy wiosek brzmią jak zaklęcia, które na jesień przenoszą duszę w serce Tessalii.

Jezioro Plastira

plastiras mysatelite.wordpress.com

[źródło: mysatelite.wordpress.com]

– Jezioro! – pamiętam, gdy po pół dniu jazdy znajomy nie wytrzymał ekscytacji i wyjawił cel podróży. Wtedy zrozumiałam jak unikalny dla Grecji jest widok akweniku rozlanego pomiędzy górami. Wtedy też zamarzyłam, by znaleźć się nad nim, gdy zacznie odbijać na swoim lustrze ciepłe jesienne kolory. By w ciepłej chuście owiniętej wokół szyi, stanąć nie nad jakimkolwiek jeziorem,
a 750 metrów bliżej nieba. Nad jeziorem Plastira koło Karditsy.

Feneos

Feneos

DSC_0628

[Fot. Haris Diamantopoulos]

Między górami Koryntii jest płaskowyż rozciagnięty jak naleśnik. Są tu rozrzucone na stokach wioski, o istnieniu których przypominają jedynie rozżażone światełka latarni. Nie wiadomo czy w kamiennych domach jeszcze ktoś mieszka. A może wszyscy przenieśli się na stałe do kafenijo przy głównym placu? Kafenijo, gdzie stojący na środku metalowy piecyk unosi papierosowy dym
i zapach pieczonych kasztanów? Rozwaleni na krzesłach grają w karty, popijają kawę i niewiele robią sobie z tego, że dla reszty świata po prostu nie istnieją…

Nic a nic się im nie dziwię, po przecież jesień jest właśnie po to, by na chwilę zniknąć. Pod ciepłym kocem, z kubkiem gorącej latte posypanej cynamonem lub gdzieś na szlaku pośrodku niczego.

A Ty gdzie najchętniej zaszywasz się na jesień?

Grecja na nartach: Trikala

O Trikali trudno znaleźć jakiekolwiek informacje. Chyba, że o tej położonej w środkowej części Grecji. Tymczasem Trikala, niewielka wioska na północnym Peloponezie, jest jednym z najstarszych kurortów górskich. Uzdrowiskiem, które jeszcze do niedawna największą popularnością cieszyło się latem.

Choć w samej Trikali wyróżnić można jej 3 części: dolną, środkową i górną, to w czasie zimy Grecy zgodnie przejeżdżają przez nie wszystkie. Jeżeli pójdziesz w ich ślady zachowaj ostrożność – im dalej, tym stan drogi jest coraz gorszy (uwaga na dziury!).

DSC_0179

Na wysokości 1500 m.n.p.m na północno-wschodnim skraju płaskowyżu Killini znajduje się niewielkie centrum narciarskie Ziria. Wielkością może nie poraża, za to widokami…

DSC_0228

DSC_0224

Oferta centrum narciarskiego skierowana jest przede wszystkim do początkujących narciarzy i rodziny z dziećmi. Jest szkółka narciarska, a także wypożyczalnia sprzętu (od nart przez sanki).

DSC_0241

DSC_0238

DSC_0225

Dwa wyciągi (100 m i 700 m) prowadzą przez oślą łączkę i niewielkie wzniesienie, dlatego zaawansowani narciarze raczej nie znajdą tutaj miejsca na rozwijanie swoich umiejętności. Co nie oznacza, że nie mogą się dobrze bawić…

DSC_0217

Skuterem śnieżnym albo pieszo  możecie wybrać się na wycieczkę do najpiękniejszych części płaskowyżu, w tym położonego nieopodal jeziora Dasiu czy jaskini Hermesa. Także ci, którzy chcą się nacieszyć widokiem znajdą swoje miejsce, na przykład w położonym tuż przy wyciągu schronisku.

DSC_0226

Ceny w schronicku (styczeń 2017) nie są wygórowane. Wypożyczenie nart to 15 euro/dzień, dzienny karnet na wyciąg to 5 euro lub 10 euro w zależności od wielkości wyciągu. Również ceny napojów czy jedzenia serwowanego w schronisku nie odbiegają od tych, do jakich przyzwyczaiły nas greckie kawiarnie czy tawerny (co było dla mnie niewielkim zaskoczeniem, bo wydawało mi się, że ze względu na położenie schroniska, ceny mogą być dużo wyższe).

Trikala jest opcją w sam raz na jednodniową wycieczkę. Znasz inne? Koniecznie podziel się nią w komentarzu. 🙂

DSC_0080

PRAKTYCZNIE

Miejsce: Północny Peloponez, płaskowyż Kyllini, ok.150 km od Aten

Dojazd:
– autobusem (KTEL) z Aten lub Patry do Xilokastro, a następnie lokalnym autobusem lub taksówką do Trikali
– mieszany transport (pociąg + autobus/taksówka):  z Aten (dworzec Larissa) lub Patry do Xilokastro, a następnie lokalnym autobusem lub taksówką do Trikali
– autem: drogą krajowa w kierunku Koryntu (E94), następnie zjazd na Xilokastro (E65). Po dotarciu do Xilokastro wypatrywać znaków kierujących na Trikalę.

Baza noclegowa: bardzo rozbudowana – mnóstwo hoteli, schronisk i pensjonatów w każdej z części Trikali (bazy noclegowej jest tu więcej niż prywatnych domów)

Strona internetowa z aktualnymi informacjami (jedynie w języku greckim): www.orosziria.gr oraz www.trikala-korinthias.gr

O kasztanach na tysiąc sposobów i Święcie Kasztanów w Kastanitsy

kastri-14

Znacie się? Kiedy byłeś mały nabijałeś je na wykałaczki i próbowałeś złożyć w krzywego ludzika. Kiedy podrosłeś, ukradkiem podnosiłeś je z drogi i chowałeś do kieszeni. Obracałeś w jednej dłoni, albo zabierałeś do domu, by w szeregu ułożyć na biurku. Z kasztanami mogłeś zrobić wiele innych rzeczy, ale… czy kiedykolwiek próbowałeś je zjeść?

kastri_kasztany-zbiory

Skorupka kasztanów jadalnych pokryta jest gęstymi kolcami. Byś dostał się do środka niezastąpiony będzie but z twardą podeszwą lub przynajmniej rękawiczki. W łupinie chowa się nie jeden, a dwa lub nawet trzy owoce. No i wcale nie tak łatwo byście się spotkali, bo kasztany jadalne rosną na wysokości powyżej 250 m.n.p.m

kastanitsa-26

Niewielu wie, że kasztana oprócz ugotowanego czy upieczonego można zjeść… na surowo. A jeśli trafisz do Kastanitsy poznasz dużo więcej sposobów na ich przygotowanie!

kastanitsa-17

kastanitsa-4

Kastanitsa, która swoją nazwę zawdzięcza kasztanowcom otulającym zbocza Góry Parnon, czuje się z tego powodu bardzo zobowiązana. Dlatego co roku, w ostatnią sobotę października, w niewielkiej wiosce w Arkadii na Peloponezie nie cichnie muzyka, a tłumy ludzi z jednorazówkami pełnymi kasztanów płyną przez kamienne uliczki. Święto Kasztanów jest okazją do zabawy do białego rana i do podpatrzenia wszystkich cudów, które z kasztanów można przygotować.

kastanitsa_taniec1

kastanitsa_taniec2

Kasztany w swoje święto, jak na solenizantów przystało, są w centrum uwagi. Widać je na zielonych i bordowych bluzach z kapturem, które ubrało pół wioski i które kupić może każdy, kto tu przyjechał. Są na zapalniczkach, lnianych torbach, parasolach i podstawkach pod kubki. Zamieniają się w magnesy na lodówkę albo breloki, zdobią drewniane pudełka i kolorowe świece.

Przede wszystkim jednak zmieniają się w pyszności, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. Albo przynajmniej nie zdawałam sobie sprawy, że kasztany nadają się do ich przygotowania.

kastanitsa-6

kastanitsa-23

Kasztany w czekoladzie albo jako „słodycz na łyżeczce” serwowane do kawy… Ryż na mleku z gotowanymi kasztanami… Ciasto, tort, marmolada, nalewka kasztanowa… Czy możliwe, że w tym dobrobycie i różnorodności kasztanowego szaleństwa mieszkańcy Kastanitsy o czymś zapomnieli?

Kanał Koryncki czyli 6 faktów dzięki którym zachwycisz się sześciokilometrowym pasem pustki

„Ten, który ponad godzinę fatyguje się z Aten, by zatrzymać się przy Kanale Korynckim musi być wariatem” – rozejrzałam się po węźle pogmatwanych ulic, budach z pamiątkami i sklepach z fast food’ami. Po parkingu przetoczyła się parka bezdomnych psów, za ulicą mignął baner supermarketu. Za moimi plecami ciąg osobówek przejechał z prędkością co najmniej o 30 kilometrów szybszą niż dozwolona, co most skomentował jedynie paroma trzaskami. Czekałam aż odpowie mi na dręczące od początku pytanie: „Co ludzie widzą ciekawego w tym sześciokilometrowym kawałku pustki, nad którą most zawisnął? Co fascynuje ich w smutnej luce opakowanej w równo ściętą skałę? Dlaczego przyjeżdżają, by zobaczyć Kanał Koryncki – coś, co wygląda jakby „pękło”?

kanal-koryncki-1

Kamyk-samobójca, który chwilę temu wszedł mi pod buty właśnie skakał z mostu. W wodną głębię spadał podejrzanie długo. A może dokładnie tyle, ile powinien, biorąc pod uwagę, że do pokonania miał prawie 10 pięter?

Chciałam odprowadzić go wzrokiem, ale po chwili po prostu zniknął. I wtedy właśnie doznałam olśnienia… „Na najwyższego Zeusa! KTOŚ WYKOPAŁ SOBIE WYSPĘ!”

Gdy w 1893 roku do przesmyku od wschodu wlały się wody Morza Egejskiego i Jońskiego od zachodu, niebieskość otoczyła Półwysep Peloponeski ze wszystkich stron. Półwysep stał się wyspą. Na wyjątkowość „arcydzieła XIX-wiecznej inżynierii” (tak o Kanale Korynckim mówi tablica umieszczona w pobliżu) składa się dużo więcej faktów…

W tym wpisie poznacie 7 faktów, które sprawiają, że Kanał Koryncki zachwyca.

Fakt 1#: Kanał, na który patrzysz nie istniał…

…a ziemia nie rozstąpiła się sama z siebie. Była lita wapienna skała zakryta warstwą ziemi i trawą, na której rosły mlecze. Ktoś obiecał, że ich nie będzie, bo mlecze zawieszone w powietrzu nie rosną. Będzie za to coś dużo lepszego – droga, która skróci pokonywany do tej pory szlak wodny o dobre 400 kilometrów! Ktoś, kto uwierzył w pierwsze obietnice i wizje budowy, nigdy ich nie doczekał – przejście od koncepcji do realizacji zajęło około 2600 lat!

Fakt 2#: Ludzie, który mieszkali w pobliżu dzisiejszego Kanału Korynckiego cierpieli na chroniczną bladość skóry, gęsią skórkę i suchość w ustach

A wszystko to ze strachu. Wizja budowy kanału była główną przyczyną ich złego samopoczucia. Bo przecież Zeus nie po stworzył dwa morza, by jakiś śmiertelnik je łączył. Bo co stanie się gdy w skutek połączenia zbiorników o różnych poziomach wód zostaną zalane najbliższe wyspy? Możecie się śmiać ale takie katastroficzne wizje dla starożytnych brzmiały bardzo realnie!

Dodajcie do tego perspektywę utracenia przez Korynt dominującej roli, a wyjdzie czysta kalkulacja! Bo kto ożywiałby handel i dawał podarki, gdyby po wybudowaniu drogi na skróty, postój w tych okolicach spokojnie można by odpuścić?

Fakt 3#: Po Kanale Korynckim statki pływały po… lądzie!

Takie cuda działy się w IV w.p.n.e, gdy Periander wybudował kolej zwaną diolkos. Od tamtej pory statki, które szybko chciały znaleźć się na drugim morzu dobijały do portu, a po rozładowywaniu, załadowywane na uzbrojoną w koła platformę. Potem przez ponad 6 kilometrów były przeciągane po wapiennej drodze na drugą stronę lądu. Po wodowaniu i ponownym załadowaniu znów mogły ruszać w drogę. Z tego sposobu korzystano przez kolejne piętnaście wieków.

kanał koryncki (3)

Pozostałości po diolkos – kolejce, którą transportowano statki na drugą stronę lądu

Fakt 4#: Do powstania Kanału Koryckiego potrzebny był złoty kilof, akompaniament muzyki i dużo cierpliwości

Od złotego kilofa i muzyki się zaczęło! Choć do pomysły wybudowy kanału wracali kolejno: Demetriusz Poliorketes, Juliusz Cezar, Kaligula czy Hadrian, to dopiero Neron wziął się do roboty. Podobno, właśnie przy dźwięku trąb, cesarz zaingerował budowę złotym kilofem. Na tym jego wkład się skończył – sześć tysięcy niewolników miało wykonać resztę roboty. Niestety niedługo po rozpoczęciu budowy Neron spoczywał już na innej wysokości nad poziomem morza, więc inwestycja pozostała niedokończona. Obecność Bizantyjczyków czy Wenecjan niewiele zmieniła.

Fakt 5#: Gdy wszystko miało pójść jak po maśle, to… jednak nie poszło

Do pomysłu wybudowania Kanału Korynskiego wrócono dopiero w XIX wieku. Próbowali Grecy, Francuzi i Węgrzy. Po upadłościach kolejnych firm, brakach gotówki w końcu się udało. Potrzeba było 11 lat ciągłego dziubania w skale. W 1893 roku nastąpiło uroczyste otwarcie. Parę miesięcy później przez Kanał Koryncki przepłynął pierwszy statek, ALE…

Pomimo niedużych rozmiarów statek obił się o ściany kanału parę razy. Szurania przerywały wzdechnięcia rozczarowanych. Niewielkie draśnięcia o ściany to nic w porównaniu z tym, co kanał spotkało później. W czasie drugiej wojny światowej niemieccy spadochroniarze wysadzili kanał w powietrze, odcinając wojskom brytyjskim drogę do domu. Gdy tylko Włosi skończyli odbudowę, Niemcy wrócili i oprócz ponownego wysadzenia kanały wypełnili go ziemią i wagonami kolejowymi. Tym razem odbudowa trwała 5 lat.

Fakt 6#: Kanał żyje swoim życiem

Co 6 godziny prądy w Kanale Korynckim zmieniają kierunek, jednak nigdy nie przekraczają prędkości 3 węzłów. Przez przesmyk przepływa średnio 11 tysięcy statków rocznie, a ich ruch, ze względu na szerokość kanału, odbywa się naprzemiennie. Najczęściej kanał gości turystów na statkach wycieczkowych, którym pokonanie przesmyku zajmuje średnio 35 minut.

Kanał Koryncki daje się obfotografować z siedmiu różnych mostów. Dwa mosty, które znajduą się u wylotu kanału są szczególne – są zatapiane, a nie podnoszone do góry. W ten sposób opuszczana metalowa konstrukcja umożliwia statkom wpłynięcie do przesmyku, ale serwuje też obserwującym zajawkę świata mórz (podczas wynurzania się mostu parę nieszczęśliwych rybek zawsze wyjrzy na powierzchnię).

kanał koryncki (1)

Jeden z „podtapianych” mostów, znajdujący się u wylotu Kanału Korynckiego

Od czasu do czasu znajdzie się ktoś, kto przerwie kanałową codzienność. Na przykład taki Robbie Maddison, który przeskoczył kanał na motorze, albo Péter Besenyei, który przeleciał przez niego samolotem.

Fakt 7#: Kanał jest autostradą na skróty

Wąski przesmyk Kanału Korynckiego to oszczędność 400 kilometrów drogi, potrzebnych do okrążenia Peloponezu. To także krótsza o 360 km droga z Pireusu do Patry, o 240 km do Wenecji albo o 170 km tureckiego Cesme do włoskiego Brindinsi.

kanal-koryncki-3

Ścieżka ciągnąca się wzdłuż Kanału Korynckiego

 

 

Nad Kanał Koryncki wracałam i będę wracać, niezależnie od tego, jak podła jest i będzie jego okolica. Bo za każdym razem, gdy delikatnie wychylam się za żółte balustrady, harmider silników osobówek stopniowo cichnie. Gapię się na przeciskający się statek i odpoczywających marynarzy.

kanał koryncki (2)

I gdy tak stoję nad kanałem wiem, że nie widzę tego wszystkiego, co ktoś, kto nim przepływa. Nie boli mnie szyja od zadzierania głowy na osiemdziesięcio metrowe ściany, nie trzęsę się z obawy, że mnie ścisną. Nie boję się, że wpadnę w ośmiometrową głębinę.

Tymczasem, tak samo jak wtedy, gdy miałam pięć lat, stoję z otwartą buzią. I od kiedy o Kanale Korynckim wiem więcej, zatrzymuję się przy nim, przy każdej okazji.

kanal-koryncki-2