Prezenty z Polski dla Greka

Lepsze od dostawania prezentów jest tylko ich… dawanie! Ale co dać, gdy kompletnie nie mamy pomysłu na prezent?

W internecie znajdziecie mnóstwo artykułów na temat tego, jakie pamiątki albo prezenty możecie przywieźć ze sobą z Grecji. Ale co zrobić w odwrotnej sytuacji? Co, gdy podczas wizyty w Grecji chcielibyście obdarować gospodarzy albo greckich przyjaciół miłym prezentem z polskim akcentem?

W tym wpisie znajdziecie gotowe pomysły na prezent, jaki możecie przywieźć z Polski dla Greka.

Alkohol

prezent z polski dla greka (1)

Alkohol to pierwsza rzecz, jaka przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o prezencie z Polski. I nic dziwnego! Polskie alkohole robią w Grecji niezłą furorę: naprawdę nie mam wśród znajomych osoby, która nie słyszałaby mitów na temat naszych narodowych trunków. 😀

Nie będę promować tutaj konkretnych marek alkoholowych, podpowiem tylko że butelka z trawką w środku, albo wódka smakowa wywołuje uśmiech jeszcze przed jej opróżnieniem. Dla fanów lżejszych alkoholi proponuję miód pitny.

 

Słodycze

prezent z polski dla greka (2)

Nie jest tajemnicą, że Grecy gustują w słodyczach.

Stąd na prezent sprawdzą się typowo polskie słodycze, które trudno dostać w Grecji: rozpływające się w ustach ptasie mleczko, torcik wedlowski albo śliwki w czekoladzie.

Jeżeli boicie się, że niektóre ze słodyczy rozpuszczą się w transporcie, postawcie na ciągnące się krówki, raczki, michałki i podobne cukierki. Włożone do najzwyklejszego słoika przewiązanego wstążka prezentują się naprawdę pięknie!

Bardzo dobrym pomysłem będą lokalne słodycze. Co powiecie na bogato zdobione pierniczki z Torunia, poznańskiego rogala marcińskiego albo kaszubskiego sękacza?

Polskie wędliny, kiełbasy

prezent z polski dla greka (4)

Może wydawać się Wam to śmieszne, ale wędliny czy kiełbasy z Polski to jeden z najczęstszych prezentów, o które proszą moi greccy znajomi. Pewnie dlatego, że w greckich supermarketach najpopularniejsze wędliny to mięsopodobne bloki używane do tostów?

Dlatego sucha krakowska, polędwica, wiejskie kiełbasy czy zgrabne kabanosy są naprawdę pysznym i sprawdzonym prezentem dla Greka.

Ceramika bolesławiecka

prezent z polski dla greka (3)

Znana na całym świecie ceramika bolesławiecka jest naprawdę praktycznym prezentem! Dodatkowo, niebiesko-białe wzory stanowią niesamowitą synergię z greckim klimatem. Nie musicie od razu kupować całej zastawy – sam kubek też sprawi ogromną przyjemność!

Papiernicze prezenty

prezent z polski dla greka (6)

Grecy są niezwykle ciekawi. A wszystkie papierowe prezentacje o Polsce są okazją do dyskusji i podzielenia się wiadomościami o naszym kraju!

Choć kalendarz ścienny wydaje się przeżytkiem (ktoś to jeszcze używa?) to uzupełniony o zdjęcia z różnych zakątków Polski jest naprawdę świetnym pomysłem na prezent, w pigułce pokazującym uroki kraju nad Wisłą. Spragnionym większej ilości informacji możecie podarować przewodnik po Polsce (na przykład taki, jak TU).

Wszyscy wiedzą, że przez żołądek najłatwiej trafić do serca dlatego wielbicielom jedzenia możecie podarować książkę kucharską z polskimi przepisami. Miłośnicy poezji z pewnością ucieszą się z wierszy polskiego poety przetłumaczonych na język grecki, na przykład Zbigniewa Herberta (sprawdźcie TUTAJ) albo Wisławy Szymborskiej (TUTAJ). Jeżeli chcemy pójść w bardziej współczesnych autorów, możemy zaproponować któreś z dzieł Olgi Tokarczuk (na przykład „Prawiek”, który znajdziecie TUTAJ)

Jest też jedna książka, która niezmiennie mnie zachwyca i którą szczególnie polecam na prezent dla obcokrajowców. Jest to angielskojęzyczna książka „Quarks, Elephants & Pierogi: Poland in 100 Words” (do znalezienia np. TUTAJ). Pięknie ilustrowana i wydana pozycja w 100 nieoczywistych i żartobliwych słowach opisuje nasz kraj i jednocześnie stanowi niesamowite kompendium wiedzy na jego temat.

Bursztyn

prezent z polski dla greka (7)

Na fakt, że ten prezent jest naprawdę pożądany, zwrócił mi uwagę mój znajomy. Podczas wizyty w Polsce poprosił mnie o przywiezienie bursztynu, z którego mógłby wykonać komboloi.

Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że bursztyn w Grecji jest naprawdę drogim surowcem.

W Polsce możemy znaleźć wiele pięknych prezentów wykonanych z bursztynu, które zachwycą Greka, a jeszcze bardziej Greczynki. Numerem jeden jest biżuteria: kolczyki, wisiorki, broszki.

Drobiazgi z folkowym akcentem

prezent z polski dla greka (10)

Drobiazgi to prezentowe pole popisowe. Jeżeli już nie konkretnego nie przychodzi Wam do głowy to niemal w każdym lotniskowym sklepie możecie znaleźć prezent na ostatnia chwilę. 

Celujcie tam w kubki, długopisy, notatniki alb nawet skarpetki z folkowym akcentem. Dobrze spiszą się magnesy na lodówkę, breloczki do kluczy, zapalniczki albo koszulki z śmiesznym nadrukiem (całe multum takich propozycji ma sklep Folkstar, który znajdziecie TUTAJ).

Rękodzieło: wyroby z lnu, koronki, szydełkowe roboty

prezent z polski dla greka (8)

Możecie pomyśleć, że to propozycja dla gospodyni domowej, ale wyroby z lnu, koronki czy szydełkowe robótki ucieszą nie tylko starsze pokolenie Greków. Oczywiście, prezenty dla starszyzny możecie wybierać pośród obrusów, bieżników czy serwetek ale nie skreślajcie tego pomysłu z listy dla młodszego pokolenia! Jeżeli poszukacie, na pewno znajdziecie przepiękne robione na szydełku kolczyki, koronkową zakładkę do książki albo lnianą torbę, z której ucieszy się Wasza grecka znajoma.

Płyta z polską muzyką

prezent z polski dla greka (5)

Skoro na wakacjach cieszymy sie greckimi rytmami, to czemu by nie obdarować Greków naszymi melodiami?

Możecie klasycznie postawić na Chopina, poszukać czegoś w klasyce polskiego rocka, albo pójść w melodie ludowe. Możecie też znaleźć świetną mieszankę wszystkiego co wyżej. Muzyka wielu współczesnych zespołów jest na tyle melodyjna, że wcale nie trzeba rozumieć, o czym śpiewają.

 

A jakimi prezentami Wy obdarowujecie swoich greckich przyjaciół? 

3 oczywiste powody, dla których musisz odwiedzić Ateny

Ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którzy kochają Ateny lub szczerze ich nienawidzą. Podział ten uzupełniłabym jeszcze o trzecią grupę: tych, którzy nie mają żadnych odczuć, bo wizytę w Atenach od zawsze odkładają na później.

W internecie znajdziecie tysiące powodów i artykułów potwierdzających, że warto odwiedzić Ateny. Jeżeli z ich przeczytaniem, zwlekacie tak samo jak z przyjazdem tutaj, to możecie odsapnąć – w tym wpisie poznacie tylko trzy najważniejsze powody.

ateny plaka (2)

Widok na ateńską Plakę

1. Ateny są stolicą

Brzmi banalnie, ale stolica jak matka — jest tylko jedna. 😉 Klimat Aten jest nie do podrobienia, bo oferuje rzeczy, których nie znajdziecie nigdzie indziej w Grecji, na żadnej wyspie.

Pokażcie mi miejsce, w którym zobaczycie podskakujące przy sprecyzowanych „wykopach” fustanelle Evzones? Gdzie potargujecie się tak, jak z przekrzykującymi się sprzedawcami na Centralnej Agorze? Na jakich innych greckich murach wypatrzycie tyle przykładów niesamowitego street-artu?  No i najważniejsze: gdzie indziej wypijecie frappe z widokiem na najbardziej znany grecki akropol?

ateny evzones

Evzones czyli członkowie Prezydenckiej Gwardii przy Grobie Nieznanego Żołnierza na Placu Syntagma w Atenach

ateny plaka (1)

Kawiarnia Klepsydra na ateńskiej Place. W dole rozciąga się widok na Rzymską Agorę, u góry króluje akropol

ateny agora (2)

Centralny Market w Atenach

Ha! Takie rzeczy tylko w Atenach!

2. W Atenach miejsca, które kochasz już na Ciebie czekają

Ateny są największym i najbardziej zaludnionym miastem — żyje tu prawie ⅓ populacji Grecji. Te przytłaczające na pierwszy rzut oka liczby sprawiły, że każda grupa stworzyła tu coś jej bliskiego.

Jako odwiedzający możecie być pewni, że niezależnie od tego, jaki sposób zwiedzania lubicie w Atenach znajdziecie coś dla siebie. Miłośnicy kąpieli chętnie skorzystają z uroków plaż Ateńskiej Riwiery albo malowniczego Jeziora Vouligameni. Kochający przyrodę mogą wspiąć się na gęsto zalesiony Park Narodowy na górze Parnitha, a wielbiciele historii odwiedzić całą gamę miejsc archeologicznych z muzeami na czele.

ateny marina zea

Marina Zea w Pireusie

ateny parnitha

Widok na Ateny z pasma Parnitha

Góry, morze, jeziora… czy można chcieć jeszcze więcej w jednym miejscu?

Jakby tego było mało, same dzielnice Aten również zapewniają różne typy atrakcji. I tak buntownicy i miłośnicy streetart’u świetnie odnajdą się na alternatywnej Exarchii czy Metaxurgio, a „eleganci” na ekskluzywnym Kolonaki. Tęskniący za spokojem wysp znajdą ukojenie na uliczkach Plaki i Anafiotiki, a spragnieni dobrej imprezy — na Gazi. Ile ludzi w stolicy, tyle opcji spędzenia wolnego czasu…

ateny muzeum

Muzeum Akropolu w Atenach

psirri ateny

Dzielnica Psirri z jedym ze swoich najsłynniejszych graffiti

ateny anafiotika

Spacer uliczkami Anafiotiki

3. Ateny są zawsze po drodze

Jeżeli wakacje organizujecie na własną rękę (co dodatkowo sprawia, że odlekacie go w nieskończoność), to wiedzcie, że przyjazd do Aten jest super łatwy!

95% lotów z Polski do Grecji realizowanych jest właśnie do Aten!  Mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Gdańska, Łodzi, Poznania, Rzeszowa, Wrocławia — samoloty startują z Waszych lokalnych lotnisk! Co powiecie na mały city-break?

Tak samo jak punktem „przylotowym”, Ateny są świetnym punktem „odlotowym”. Dzięki centralnemu położeniu stolica jest świetną bazą wypadową w każdy zakamarek Grecji. W kolejne rejony możecie ruszyć z: położonego 40 minut od centrum lotniska, portu w Pireusie lub Rafinie, lub dworca autobusowego KTEL.

monastiraki ateny

Widok na ulicę Athinas, ciągnącą się od placu Monastiraki do placu Omonia

 

Powodów, by odwiedzić Ateny są tysiące! A jakie są Wasze? 

 

Menalon: najbardziej znany szlak Peloponezu, o którym nikt nie słyszał

— To gdzie się wybieramy? — taksówkarz pytająco zerknął w lusterko.
— Na Menalon! — mimo wczesnej pory oboje poderwaliśmy się z tylnych siedzeń.
— Mela-co?— zmarszczył brwi i podrapał się w łysinę.

Porozumiewawczo spojrzeliśmy na siebie. Nasi znajomi reagowali tak samo. „Ale taksówkarz?!” – przecież chwilę temu sam wspomniał, że jest z okolic Vetiny! Vetiny, przez którą przebiegał szlak Menalon! Czy możliwe, że ostatnie pół roku spędziliśmy na planowaniu wyjazdu do miejsca, o istnieniu którego nikt nie słyszał?

szlak menalon lagadia

Po taksówce przyszła pora na autobus. Dla odmiany kierowcy autobusu słyszeli o Menalon. Od ładnych paru lat kursowali do niektórych z wiosek położonych przy szlaku

Boska furia dzikiej przyrody: od starożytności do dziś

Szlak Menalon położony jest w samym sercu Peloponezu w rejonie Arkadii. Swoją nazwę wziął od góry Menalo, a jej starogreckie pochodzenie miało oznaczać „świętą manię” –  boską furię dzikiej przyrody. Musicie przyznać, że to bardzo trafne określenie bo starożytności szczególną sympatią mieszkańców okolicy cieszył się Pan, a więc bóg lasów i pól. Ślady jego obecności odczujecie w zieloności terenu aż do dziś.

szlak menalon (6)

Jeden z najbardziej zielonych fragmentów szlaku Menalon prowadzi z wioski Elati do Vytiny, wzdłuż koryta rzeki Milaonta

W średniowieczu teren Menalon zamieszkiwali Słowianie — do dziś ten fragment historii widoczny jest w nazwach niektórych wiosek (np. Valtetsi, Zigovisti czy Stemnitsa).

stemnitsa

Stemnitsa wcześniej znana była pod nazwą Ipsus . Na „Stemnitsę” została przemianowana przez Słowian, co w ich języku oznaczało „miejsce zalesione i zacienione”

Dziś w tym rejonie Arkadii, częściej niż o górze wspomina się o szlaku Menalon, który ciągnie przez: wąwóz rzeki Lousios, zachodni kawałek góry Menalon, dolinę rzeki Mylaonta i góry Gortynian. Okolica niby znana, ale czy na pewno?

Menalon? Nic nowego, stary przyjacielu!

Internet (choć nie polski) opływa w informacje na temat szlaku Menalon. Szlak ma nawet dedykowaną stronę internetową: dwujęzyczną i jak na realia greckie – bardzo dobrze rozbudowaną. Skąd więc tak mała świadomość istnienia Menalon?

Możliwe, że jego popularność przyćmiły położone przy szlaku wioski Stemnitsa i Dimitsana. I trudno się dziwić, bo uważane są one za jedne z najpiękniejszych przykładów kamiennego budownictwa w całej Grecji. W okresie jesienno-zimowym potrafią być okupowane do ostatniego hotelowego pokoju! Poza tym, nie oszukujmy się: Grecy do największych fanów wędrówek nie należą. Skąd więc mieliby słyszeć o Menalon? Co innego zapaleńcy zrzeszeni w klubach górskich, choć nawet Ci najczęściej decydują się na pokonanie tylko fragmentu szlaku.

szlak menalon dimitsana

Położona na 950 m.n.p.m Dimitsana uważana jest za jedną z najpiękniejszych kamiennych wiosek w całej Grecji. Dzięki swoim walorom została wpisana na oficjalną listę tradycyjnych osad

Choć Menalon został certyfikowanym szlakiem całkiem niedawno, to jest bardzo starym szlakiem. 75-kilometrów ścieżek przechodzące przez 9 wiosek, pokrywają się z drogami pokonywanymi przez muły setki lat temu.

Co ciekawe, od wioski do wioski wcale nie prowadzi jedna droga. Podczas wędrówki szybko zrozumiecie, że istnieje wiele alternatywnych, często równolegle poprowadzonych do siebie dróg. Jeżeli chcecie być pewni, że jesteście na oficjalnym szlaku Menalon, wypatrujcie kwadratowych tablic z literą „M”.

szlak menalon (2)

W prawo czy w lewo? Czasem mimo widocznego znaku możecie mieć dylemat, gdzie się kierować…

Lokalni zapytani o drogę do sąsiedniej osady najprawdopodobniej wskażą Wam inny szlak niż ten oficjalnie wyznaczony. I to wcale nie pomyłka! Lokalni doskonale wiedzą, którędy chodzili pohandlować jajkami, albo którą z dróg pokonują najczęściej, bo to „tylko 40 minut pieszo i 5 EUR za taksówkę w kieszeni”.

szlak menalon (3)

Najlepsze centrum informacji (nie tylko) turystycznej, czyli plac kościelny w wiosce Lagadia

Między Internetem a prawdą, czyli jak to właściwie jest z tym szlakiem

Szlak Menalon jest pierwszym certyfikowanym przez Europejskie Stowarzyszenie Piechurów (ERA) szlakiem w całej Grecji.  Na jego stronie internetowej znajdziecie nie tylko informacje o największych atrakcjach, bazie hotelowej i gastronomicznej ale i dokładne opisy poszczególnych odcinków szlaku.

I choć w Internecie szlak Menalon promuje się bardzo mocno, to miejscami nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ktoś o nim zapomniał. Jakby Grecy po uzyskaniu uznania ERA liczyli na to, że przymiotnik „europejski” utrzyma szlak sam z siebie.

Poczucie opuszczenia dają nieoczyszczone fragmenty dróżki: powalone na ścieżce drzewa czy sięgające do pachy paprocie (te akurat były całkiem urocze). Sporym szokiem było  to, że przez 5 dni sierpniowej wędrówki, na szlaku minęłam raptem 4 osoby (rodzina, na dodatek ze Szwajcarii)! 

szlak menalon (8)

Biednemu to zawsze kłody pod nogi… za to gilganie ogromnych paproci wynagradza wszystkie niedogodności nieprzetartego szlaku…

Pomino niedogodności na szlaku Menalon jest ciągle ogrom miejsc, które urzekają. Oprócz oczywistego towarzystwa gór znajdziecie tu także rozciągłe doliny, długie kaniony i spore płaskowyże, liczne źródła wody i ciągle zajmujące największą część obszaru – lasy jodłowe.

szlak menalon (2)

Na drugim planie Lagadia- jedna z największych wiosek przez jakie przebiega szlak. Mimo, że w Lagadii na stałe mieszka tylko 150 mieszkańców to jej zabudowa zdaje się pomieścić zdecydowanie większą liczbę osób

szlak menalon (4)

Wioski, przez które przebiega szlak często umiejscowione są na skraju lub w samym środku lasu

Obok tradycyjnej kamiennej zabudowy najbardziej znanych wiosek, grzechem jest nie wymienić malowniczo położonych monastyrów Filozofa czy Prodromos.

szlak menalon monastyr prodromos

Wybudowany na klifie po lewej stronie wąwozu Lussius, Monastyr Prodromos przypomina znane Meteory

Poza tym ogromnym plusem Menalonu było to, że był jednym z niewielu miejsc, które w sierpniu było zupełnie puste. Temperatura była bardziej niż przyjemna — gdy inni umierali z gorąca, ja wieczorami cieszyłam się orzeźwiającym powiewem nadciągającym ze skraju lasu.

szlak menalon (4)

To miał być przedostatni dzień wędrówki. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że następnego dnia na szlaku nie będzie, a przejście ostatniego odcinka Menalon dokończę dopiero po 2 latach

Dla mnie szlak Menalon ciągle ma w sobie to „coś”. Coś, co sprawia, że zasługuje na odrodzenie. Może to obietnica „75 kilometrów czystej natury”, którą się promuje? A może właśnie jego pozorne zapomnienie?

 

Poznajmy się: o tym jak trafiłam do Grecji, co w niej ciągle robię i miłości, której nie było

Od dłuższego czasu przerażona obserwuję jak rośnie liczba czytających zarówno fanpage „Nie udawaj Greka”, jak i ten blog. Wy, śledzący greckie perypetie, już dawno przekroczyliście liczbę moich najbliższych i znajomych! A ja właśnie odkryłam, że prawie się nie znamy!

Dlatego w tym wpisie chciałabym nadrobić nasze poznawanie się. A potem poprosić byście zrobili to samo.

W wiadomościach najczęściej pytacie mnie, jak zaczęła się moja przygoda z Grecją i co ja właściwie ciągle tu robię, skoro nie kojarzycie mnie ze współpracy z żadnym biurem podróży. Nie zapominam oczywiście o zapytaniach o historię miłosną, która przecież zawsze pojawia się w tle. No więc… Czas poznajmy się bliżej!

Jak wylądowałam w Grecji?

Pierwsze przygody z Grecją zaczęłam od wyjazdów z rodzicami w klasyczne turystyczne rejony. Z tego okresu mam jedynie przebłyski Grecji: talerze, które tłukę podczas greckiego wieczoru, skuterową eskapadę, gdy przyklejona do pleców jakiegoś pana przemierzam uliczki Leptokarii, zapach z wielkiego gara, którego pokrywę uchylił właściciel tawerny, bo nie zrozumieliśmy, co właściwie jest w menu.

grecja dawniej (2)

“Typowy” wieczorek grecki, który pamiętam z dzieciństwa. Występujący tańczy z krzesłem… w zębach

grecja dawniej (4)

Są i talerze! To znaczy… były

grecja dawniej (3)

Klasyka z wakacji… Poznajecie? To z czasów, gdy Riwiera Olimpijska była wręcz okupowana przez naszych rodaków. A dzięki niewielkiemu dystansowi, wycieczka na Meteory była wręcz obowiązkowym punktem

Potem zaczęły się wyjazdy na własną rękę. All inclusive na Thassos (tylko raz w życiu chciałam tego spróbować — przysięgam!), a w końcu erasmusowski wyjazd do Koryntu —  calutki semestr, którego nigdy nie planowałam, szybko zamienił się w rok.

erasmus grecja

Z perspektywy czasu to bardzo zabawne, że pomysł wyjazdu na Erasmusa wydawał mi się po prostu… głupi. Pojechałam na piątym roku studiów, gdy dotarło do mnie, że to ostatnia szansa. Doświadczenie, którego już nigdy nie będę mogła nadrobić… Na zdjęciu nasza skromna i jednoczesnie cała erasmusowska reprezentacja nad Kanałem Korynckim

Erasmus był najintensywniejszym w podróże okresem. W tym czasie miałam niezliczoną ilość okazji do objechania Grecji, zakochania się we wioskach na centralnym Peloponezie i miasteczkach w północnej Grecji. Lotnisko ateńskie i port w Pireusie były tak blisko, że grzechem było z tego nie skorzystać (szczególnie poza sezonem, gdy ceny biletów były naprawdę niskie). Dlatego też podczas studenckiej wymiany odwiedziłam: Keę, Salaminę, Santorini, Kretę, Rodos, Skyros i Zakynthos. 

kea

Piękna i ciągle mało znana Kea

kreta

Znana i nadal piękna Kreta

rodos

I szczególnie popularna wyspa Rodos

Ten rok na Erasmusie był kluczowy. Po nim już na wszystko patrzyłam przez pryzmat greckiej rzeczywistości. Po powrocie do Polski i zakończeniu studiów próbowałam się ustatkować. Wynajęłam mieszkanie, znalazłam pracę, zaczęłam „dorosłe” życie.

Jednocześnie ciągle zastanawiałam się „co by było, gdybym mieszkała w Grecji”.  W końcu zmęczyłam się ciągłym zastanawianiem i postawiłam sprawdzić. Spakowałam walizkę i po prostu ruszyłam do Aten!

Co właściwie robię i robiłam w Grecji (i dlaczego nie jest to turystyka)?

Jeszcze przed zrezygnowaniem z pracy w Polsce, a przed przyjechaniem na stałe do Grecji, znalazłam projekt wolontariacki w Atenach (jestem chyba największym dłużnikiem Erasmusa+, bo wolontariat podobnie jak wymiana studencka odbywał się w ramach tego programu).

Przez 9 miesięcy pomagałam niewielkiej organizacji pozarządowej w zbudowaniu strategii komunikacji i przygotowywaniu bieżących materiałów promocyjnych. Żeby było śmieszniej wszystko to bez znajomości greckiego! W pracy rozmawialiśmy tylko po angielsku. Oczywiście nie dałam całkowicie pogrzebać się w papierkach! W tym samym czasie przygotowywałam posiłki, zbierałam i segregowałam ubrania, by wesprzeć organizację w akcjach na rzecz osób w trudnych sytuacjach.

9 miesięcy minęło w zastraszającym tempie. Miałam dużo szczęścia, bo zaraz po projekcie wolontariackim znalazłam pracę w firmie produkującej sprzęt żeglarski. Tu pracuję do dziś. I zgadnijcie co? Znowu język grecki nie był mi w tym potrzebny! Za to polski tak, bo skupiam się na wspieraniu biznesów klientów właśnie z naszego kraju!

Oczywiście jak większość obcokrajowców przyjeżdżających do Grecji bez znajomości języka greckiego, liczyłam, że znajdę pracę w turystyce. Jednak nie trafiłam na ofertę współpracy, która by mnie zachwyciła. Jeszcze nie odważyłam się z ruszeniem czegoś swojego. Postawiłam więc na to, w czym czuję się najlepiej, czyli… pisaniu o Grecji nieznanej nawet Grekom.

Co to jest ta „Grecja nieznana nawet Grekom”? Na pewno opowiem Wam o tym kolejnym razem…

Dobra, dobra… powiedz lepiej kim jest TEN GREK? Dla kogo wyjechałaś („widziałam JEGO plecy na zdjęciach z bloga!”)? 

Wiem, że historie miłosne dobrze się sprzedają, niestety w tym momencie muszę Was bardzo rozczarować. Mój wyjazd do Grecji wcale nie był uwarunkowany poznaniem miłości mojego życia. No, chyba że mówimy o miłości do greckiego jedzenia, to inna sprawa. 😉

Jak jednak wiecie, życie pisze swoje scenariusze… W dużym skrócie poznaliśmy się wcześniej, niż kojarzę (bo jeszcze podczas mojej wymiany studenckiej w Koryncie). Kontakt odnowiliśmy podczas wolontariatu i wędrówek po górach przeplatanych dyskusjami o belgijskim kolonializmie. A zakochaliśmy się… nie wiem kiedy.

Mojej miłości nie wypatrzycie na facebookowych zdjęciach. W przypływie szczęścia zobaczycie jego plecy na blogowych fotografiach (uwielbiam mieć ludzką skalę!).

inne (2)

Możecie nie kojarzyć tej mistycznej postaci ale jest on autorem co najmniej 1/4 zdjęć na tym blogu. Oznacza to, że gdy czytacie artykuły, na Grecję spoglądacie bardzo często przez pryzmat obrazów uchwyconych jego oczami.

Szanuję jego prywatność, a nawet i niewielką niechęć do świecenia twarzą w Internetach. Tyle więc musi i Wam wystarczyć. I tak czy siak, to nie ON był powodem mojego wyjazdu do Grecji, bo gdy podejmowałam decyzję, jeszcze tak dobrze się nie znaliśmy.

 

Na dzisiaj koniec plotek. 😉 Mam nadzieję, że dzięki temu wpisowi poznaliśmy się ciut bliżej.


Teraz Wasza kolej! Będzie mi bardzo miło, jeżeli w komentarzu opowiecie mi, jak trafiliście na „Nie udawaj Greka” no i jak zaczęła się Waszą przygoda z Grecją! Nie mogę się doczekać, by poznać Was bliżej!

5 rzeczy, których (nie) spodziewasz się po Andros

Wycieczkę na Andros odkładałam już od ponad roku. Przebierałam nogami na samą myśl o wyprawie i fantastycznych plażach. Jednak gdy tylko zarezerwowałam bilety na prom, cały entuzjazm opadł. W końcu Cyklady, dzięki wielu połączeniom promowym z Pireusu, były w ostatnich miesiącach najczęściej odwiedzanym przeze mnie archipelagiem.

Tymczasem to, co zastałam na Andros sprawiło, że wrzucenie wyspy do worka „wyspy cykladzkie” nie było już takie proste. Podwyższone tętno i wypieki na twarzy szybko wróciły. Wszystko dzięki niespodziankom, które czekały zaraz po dobiciu do brzegu.

Co tak bardzo zaskoczyło mnie na Andros? Poznajcie 5 największych niespodzianek wyspy! 

 

1. Cykladzka nie-cykladzka chora Andros

Wystarczy krótki spacer po Chorze Andros byście przekonali się jak różna jest od innych cykladzkich stolic.

andros chora (5)

W drodze na najdalej wysunięty kraniec półwyspu już przy końcu drogi, miniecie kościół św. Barbary

andros chora (1)

Kościół św. Thalassini znajdujący się po północnej stronie półwyspu, na którym położona jest Chora Andros

W stolicy Andros znajdziecie bowiem nie tylko cykladzkie budynki. Powłóczycie się tu po uroczej przeplatance średniowiecznych i neoklasycystycznych budynków, upchniętych w wąskich wyspiarskich uliczkach. Zanurzycie się w architekturze różnych okresów, która współgra z nowoczesną atmosferą barów, tawern i sklepików. Klimacie, którego na próżno szukać w komercji popularnych Cyklad.

andros chora (7)

Przejście prowadzące na Plac Kairi

andros chora (8)

Deptak Choras prowadzący na najdalej wysunięty punkt półwyspu jest zamknięty dla ruchu samochodowego. Dzięki temu jest jeszcze przyjaźniejszy bezśpiesznym spacerom i włóczęgom

Będąc w Chorze nie omińcie Placu Kairi z marmurową fontanną z czasów osmańskich. Jeżeli jesteście miłośnikami starożytności odwiedźcie Muzeum Archeologiczne. W drodze na czubek półwyspu, na którym położona jest stolica Andros, odmachajcie nieznanemu marynarzowi niestrudzenie spoglądającemu na morze, na którym zginęli jego współtowarzysze. Usiądźcie obok niego i zerkając na pozostałości zamku na skałce, wspomnijcie wenecki okres wyspy.

andros chora (4)

Najdalej wysunięta część zamku znana jest jako Kato Kastro czyli Dolny Zamek jest naturalnie zabezpieczonym miejscem, ponieważ z trzech stron otacza go woda. Zbudowany po zdobyciu wyspy przez Wenecjan w 1207 r., jest jednym z trzech zamków Andros i jednocześnie najbardziej znanym

andros chora (6)

Widok na najdalej wysunięty plac Chory z pomnikiem Nieznanego Marynarza. Za pomnikiem znajduje się Muzeum Morskie

 

2. Latarnia rzucona na morze

Najbardziej rozpoznawalną, a jednocześnie zaskakującą wizytówką Andros jest latarnia morska Tourlitis, stojąca naprzeciwko weneckiego zamku w Chorze. Latarnia od ponad 120 lat oświetla żeglującym trasę do domu. Była ona pierwszą „automatyczną” latarnią morska w Grecji, która nie wymagała obsługi światła przez stróżującego na miejscu.

Najbardziej fascynujące jest położenie latarnii.

Tourlitis jest jedyną w Europie latarnią zbudowaną na skale wyrastającej z morzu. Widok, rozszalałych fal rozbijających się o ostro wyrzeźbiony skrawek lądu, zapada w pamięć. Pewnie dlatego znajdziecie go na niejednej pocztówce z wyspy.

andros latarnia

Latarnia Tourlitis ukryta jest zaraz za pozostałościami po weneckim zamku w Chorze. Aby ją zobaczyć musicie się nieco nagimnastykować,, bo najlepiej widoczna jest właśnie z perspektywy ruin (uwaga na stromy kamienny mostek prowadzący do nich!), albo z asfaltowych dróg ciągnących się nad Chorą

 

3. Nowe wcielenie omleta

Kolejnym zaskoczeniem andros była jedzeniowa „gwiazdą” wyspy czyli furtalia. Furtalia to tradycyjny omlet Andros. Trudno porównać go do puszystych placuszków, które zwykliśmy widzieć na reklamach. Furtalia to danie które potrafi utrzymać żołądek w ryzach na wiele godzin. Wszystko dzięki połączeniu jajek, ziemniaków i wiejskiej kiełbaski, uzupełnionym lokalnymi przyprawami. Tak przygotowana furtalia, usmażona na patelni albo upieczona w piekarniku, nadaje się nie tylko na śniadanie.

andros omlet furtalia (1)

Położona w centrum stolicy wyspy taverna “Platanos” znana jest z przyrządzania jednych z najlepszych omletów na Andros

andros omlet furtalia (2)

Choć w „Platanos” trudno znaleźć wolny stolik, to warto odczekać swoje w kolejce po wyśmienitą furtalię

 

4. Woda na pustyni

Wyspy cykladzkie znane są z surowego, wręcz suchego krajobrazu. Tymczasem na Andros woda szumi niemal z każdego zakątka.

Zimowe miesiące są szczególnie obfite w strumienie, rzeki przybierają na sile. Najważniejsze wody na Andros to rzeka Achla, która kończy się na plaży o tej samej nazwie, Arnipotamos, wpadająca do zatoki Lefka i wypływająca w Paraporti Livadia. Znaczącymi strumieniami są Dipotamata i Lourion.

andros (5)

Najbardziej zjawiskowe i warte odwiedzenia są źródła Dionizosa, położone w wiosce Menides. Kamienne lwie głowy z których wytaczają się hektolitry wody, nigdy nie odpoczywają.

andros (1)

10 min drogi od Apoikii płynie strumień Pythary. Dzięki wszechobecnej roślinnosci poczujecie się tu jak w baśni

andros (2)

Źródła, źródeła… na Andros wszędzie ich pod dostatkiem…

Wody na Andros jest na tyle dużo, że wyspa chętnie dzieli się swoim dobrodziejstwem. Woda ze źródła Sariza wypływającego w wiosce Apoikia jest butelkowana, a kupić możecie ją także na kontynencie.

andros woda sariza

Źródło Sariza w Apoikii na wyspie Andros jest bogate w różne minerały. Wodzie tej przypisuje się właściwości lecznicze

5. Oaza na morzu suchości

Jeżeli nie wiedzieliście o zalewającej wyspie wodzie to roślinność Andros będzie dla Was kolejnym zaskoczeniem. Doliny obsadzone są winoroślą, cyprysami, sosnami, dębami, drzewami owocowymi, oliwkami. Figi i orzechy turlają się pod stopami, a kapary wspinają po okolicznych murach. Dzięki temu Andros to wyspa kontrastów, która bajkowo łączy suchy cykladzki krajobraz z bogatą roślinnością.

andros (4)

Roślinność otaczająca wioskę Menides jest naprawdę zachwycająca. Zatrzymajcie się tu by wśród wszechobecnej zieleni wypić kawę lub przekąsić conieco w okolicznych tawernach

Gdy do wspomnianej roślinności dochodzą zielone dywany traw (jeszcze nie wypalonej przez letnie słońce) nakrapiane irysami, storczykami i dzwoneczkami oraz oszamiający zapach oregano i tymianku, Andros jeszcze bardziej zawraca w głowie!

andros (6)

Niektóre gatunki kaparów uprawiane są jako rośliny ozdobne, najczęściej w żywopłotach. Ich sąsiedztwo chroni inne rośliny przed mszycami

 

Jeżeli jeszcze nie odwiedziliście Andros to wierzę, że ten wpis pomoże Wam przygotować się do tej podróży, zaś niezdecydowanych zachęci do jej odwiedzenia.

A co Was najbardziej zaskoczyło w najdalej wysuniętej na północ cykladzkiej wyspie?