Zasadniczo, do wyboru masz pięć: samolot, auto, pociąg, autobus, prom. Nie bez powodu wymieniłam je w takiej kolejności.
Greckie linie Aegean oferują dużą liczbę połączeń między miastami na kontynencie, jak również z wyspami. Ryanair również dysponuje niewielką siatką połączeń (Ateny – Saloniki). Przy wcześniejszej rezerwacji lub locie poza sezonem ceny są naprawdę dobre (np. 9 euro za lot na trasie Ateny- Saloniki).
Auto daje największą niezależność – zatrzymujesz się, gdzie chcesz i kiedy chcesz. Jeżeli jest Was przynajmniej dwójka (dopiero wtedy staje się to opłacalne), znajdujecie wypożyczalnię i w drogę! Minus? Drogie autostrady.
Pociągi nie mają rozbudowanej siatki połączeń – a już w ogóle jeżeli mówimy o Peloponezie (przewiezie Cię jedynie wzdłuż północnego wybrzeża i to tylko do jego połowy). Bilety można zakupić na stacji lub przez Internet – w drugim przypadku i z odpowiednim wyprzedzeniem mogą być tańsze.
Odpowiednikiem naszego PKSu jest KTEL. Jest monopolistą na rynku (nie znajdziesz więc odpowiedników Polskiego Busa i podobnych). Ceny potrafią zaskoczyć –przykładowo, koszt przemieszczenia się ze wschodu na zachód Krety to cena biletu lotniczego na trasie Warszawa – Ateny (tak, mówię o niskobudżetowych liniach). Autobus to dobra opcja dla tych, którzy chcą popodziwiać krajobraz, a niekoniecznie pewne czują się na greckich drogach, nienajlepsza dla tych, którym zależy na czasie.
Prom jaki jest, każdy widzi. Sama się nie wypowiem – póki co mam zbyt małe doświadczenie w tym zakresie.