Gdy za oknem zima hula w najlepsze a wilgotność ciągnie po kościach trudno — nawet w słonecznej Grecji — znaleźć przytulne miejsce. Gdy w okresie okołoświątecznym tłumy zalewały peloponeskie wioski i inne resorty wyciągając zmarznięte dłonie w stronę pachnących kominków, my postawiliśmy na nieznany kierunek.
I dobrze się stało! Bo w zimowy dzień nic nie rozpala policzków tak, jak Loutra Edipsou z jej gorącymi źródłami.
Spa w prezencie od Ateny
Już Hadrian, Marek Aureliusz czy sam Arystoteles próbowali rozwiązać zagadkę mocy terapeutycznych źródeł położonych na północy wyspy Evia.
Według mitologii sama Atena poprosiła swojego brata Hefajstosa o stworzenie źródeł Edipsos, w których jej ulubiony bohater Herkules mógł odpocząć po każdej z wykonanych prac.

Siarkowe wody znajdziecie nie tylko przy styku z morzem. Miasteczko poprzecinane jest wodnymi gorącymi nitkami

Naturalne baseny otwarte są przez cały rok, wstęp jest darmowy
Całkiem możliwe, że naród grecki wywodzi się właśnie z wód Edipsou. Bo według innej historii bogini Hera doradziła Deucalionowi i Pyrrha kąpiele w ciepłych wodach, aby spłodzli liczne i zdrowe potomstwo. Wkrótce potem Pyrrha urodziła Hellena, czyli mitologicznego praojca Hellenów.
Recepta na dobre i na złe
W Edipsos strumyków parującej wody, które biegną w dół ulicy jest od groma. Znajdziecie tu położone pośrodku opuszczonych hoteli sadzawki, jak i gorące źródła tuż przy morzu.
Jeżeli myślicie, że gorących kąpieli zażywają tu tylko chorzy na reumatyzm, zwyrodnienia czy zapalenia stawów staruszkowie to grubo się mylicie! Zapewniam, że poczujecie się tu jak ryba w wodzie (niezależnie od tego, jak daleko Wam do emerytury! ;))
Jeżeli po całym dniu za biurkiem dokuczają Wam bóle pleców albo korpo przyprawiła Was o nerwobóle to Edipsos czeka, by wziąć Was w swoje objęcia.
Dodatkowo, w porównaniu do gorących źródeł Methany, wody w Edipsos nie odstraszają siarkowym zapachem!
„Naj” źródła Edipsou są za darmo
Sporo hoteli w Loutra Edipsou ma swoje baseny z termalnymi wodami. Ba! Nie muszą ich nawet podgrzewać, bo baseny wybudowano albo na jednym z prawie 80 źródeł lub przy ich nurtach.
Najsłynniejszym w całej bazie jest malowniczy 5-gwiazdkowy hotel Sylla, nazywany nie bez powodu „termalnym pałacem”. Trudno będzie Wam oderwać wzrok od okien (może akurat długowłosa księżniczka spuści z któregoś swój długi warkocz?) i od drzwi wyjściowych (cena za ok. 2 godziny hotelowego basenu to prawie 30 euro!).
Zapewne wiecie już, że wychodzę z założenia, że „najlepsze rzeczy w życiu są za darmo” dlatego uspokajam! Nie musicie wydawać niebotycznych sum, by zaznać leczniczych kąpieli. Wystarczy, że zrobicie w tył zwrot od wypasionego hotelu, a u dołu promenady przed nim znajdziecie naturalne źródła na świeżm powietrzu. I to jakie!
Spływająca spod nadmorskiego deptaku woda przetacza się przez wydrążone basenik, barwi kolorowym osadem wszystko w koło, po czym ląduje w morzu. Każde z wgłębień jest innej wielkości – od jednoosobowej miski, aż po jacuzzi, w którym wymoczą się nawet cztery osoby na raz.
Zimowym wieczorem stanęłam na promenadzie. Rozpięłam kurtkę, odkręciłam zawinięty wokół szyi szalik, przecisnęłam głowę przez otwór w swetrze. Włosy na ręce stanęły na baczność przed mroźnym grudniowym powietrzem. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam tak szczęśliwa jak wtedy, gdy półnaga stałam na głównym deptaku miasteczka.
A Wy gdzie najchętniej uciekacie w zimowe wieczory? Czy odnaleźliscie w Grecji swój zimowy azyl, kąt przy szczególnym kominku albo termalne źródła, w których zapominacie o mroźnej zimie?